Bieszczadzkie wędrówki.
Dzisiaj przeszliśmy samych siebie. Nie dość, że wyszliśmy na Połoninę Caryńską to jeszcze nie daliśmy się z niej zdmuchnąć. A wiało okropnie. Cała czterogodzinna trasa nie była tak wielkim wyzwaniem jak nam się na początku wydawało. Spisaliśmy się doskonale. Pan przewodnik nas pochwalił!!! Po krótkim odpoczynku czekała nas kolejna atrakcja. To bitwa kolorów. Jeszcze nigdy nie udało nam się tak szybko zmienić koloru włosów i ubrań. Czyż nie wyglądamy uroczo???